Koncert strzelecki po przerwie wynagrodził nam słabą pierwszą połowę
GKS Przodkowo - Bałtyk Koszalin 7:2 ( 1:1 )
bramki: Michał Marczak 58’, 89’, Piotr Łapigrowski 45’, Łukasz Kwaśnik 52’, Paweł
Rzepnikowski 54’, Mateusz Frankowski 65’, Łukasz Stasiak 83’
– Przemysław Saliwon 5’, Adrian Rząsa 69’ (k)
GKS – Kotłowski, Cysewski, Duszkiewicz, Frankowski, Kwaśnik /Merchel 84’/, Łapigrowski
/Gawron 68’/, Patok /Marczak 46’/ Robakowski, Stasiak, Szopiński, Rzepnikowski
/Domjan 68’/
rez – Bartosiewicz, Barzowski, Gawron, Domjan, Krzemiński, Marczak, Merchel
Bałtyk – Dulewicz, Żmija, Czenko, Krauze, Maciąg, Piechowski /Pasieka 72’/, Telus, Rząsa,
Popiołek, Saliwon /Jęcek 65’/ Rak 78’/, Kamiński
rez – Cichy, Ponurko, Jęcek, Rak, Pasieka
Było lekko, łatwo i przyjemnie. Ale dopiero po przerwie. W niecały kwadrans podopieczni Sebastiana Letniowskiego zrobili to, co nie udawało się wcześniej – strzelili rywalom cztery gole. Trener Letniowski mógł zacząć bić brawo swoim piłkarzom. Idealnie nie było, ale mecz z Bałtykiem Koszalin spełnił wszystkie oczekiwania w stu procentach.
Wszyscy obecni na przodkowskim stadionie byli tylko jednego zdania, jakim wynikiem zakończy się sobotni mecz. Drużyna Bałtyku Koszalin po ubiegłotygodniowym laniu w Gdyni z rezerwami Arki mogła być podłamana wynikiem. Ale nic z tego.
Początek spotkania i na przodkowskim stadionie zapanowała cisza, niedowierzanie. To goście w 5 min. obejmują prowadzenie przy biernej postawie naszej obrony. Po utracie bramki nasz zespół ruszył do szybkiego odrabiania straty. Z ich przewagi niewiele wynikało. Brakowało animuszu, werwy, przyspieszenia i podań z pierwszej piłki. Brakowało zawodnika w środku pola, który wziąłby odpowiedzialność za grę. To, że mieli piłkę przy nodze, nie przekładało się na liczbę strzałów czy okazji do strzelenia bramki. Bo, jeśli podawali, to najczęściej w poprzek. Najlepszym podsumowaniem pierwszej połowy był gol w 45 min. zdobyty przez Łapigrowskiego w zamieszaniu pod bramką drużyny koszalińskiej.
W drugiej części meczu zobaczyliśmy już naszą drużynę bardziej cierpliwą, grającą bokami boiska, co skończyło się gradem goli.
Atak pozycyjny kompletnie nam nie wychodził, nasi piłkarze poczuli się lepiej, kiedy mogli zagrać z kontry. Być może w przerwie trener gości popełnił błąd, powiedział zawodnikom, ze nie taki diabeł straszny i kazał im zagrać odważniej co nasi piłkarze bezwzględnie wykorzystali.
Podsumowują całe spotkanie to miło oglądało się grę GKSu Przodkowo. Drużyna miała plan, pomysł, piłkarzy, strzeliła siedem goli. W ofensywie widać było radość z gry, chęć dobicia rywala, zdobywania kolejnych bramek. W defensywie także było radośnie, ale za sprawą niewytłumaczalnych błędów. Jeden mógł się przytrafić, ale nie kilka. I nie chodzi tu o obrońców, bo to środkowi pomocnicy nie wyciągali wniosków ze swojej gry.
Cieszy wygrana i życzymy całemu zespołowi dalszych radosnych zwycięstw.
Komentarze